Etiopia Bombe Anaerobic

Opis producenta

Może to nie jest nasz najlepszy żart, ale za to kawka jest SZTOSIK. No już, ponawiązywaliśmy, pomrugaliśmy oczkiem, wiadomo, że chodzi o Etiopię Bombe i to jest taka premiera, jak spotkanie z ziomeczkami, tymi z tych bliższych i fajniejszych. Bo znamy się z Bombe jak łyse konie! Nie zawiedliśmy się na niej nigdy, co roku zamawiamy jedną kawkę z masywu górskiego Bombe, a w tym roku wzięliśmy 4. I to jest jedna z nich – nie taka jak zwykle, bo lubimy zmiany. Zwykle reprezentantem okolic była klasyczna myta Etiopka (choć z dodatkową fermentacją na sucho), a tym razem sztandarową propozycją został u nas anaerobic natural – ciekawie? Już po obróbce można tak wnosić, że tak… a co wnosi ona? No jest tu bardzo oryginalnie w porównaniu do tego, do czego przyzwyczaiły nas etiopskie kawy. Żółto – tak byśmy powiedzieli na początek – i chodzi o odcienie owocowości rzecz jasna! Brzoskwinie, których w Bombe spodziewamy się zwykle, grają tu z ananasem i czymś w rodzaju winogronowych żelków – raczej słodko, bardziej soczek niż herbatka. Ale jej też się doszukasz – z resztą zobacz, tam są AŻ 4 KATEGORIE z koła smaków. Wow. Jeśli szukasz porównania, wiedz, że pozostałe 3 kawki znajdziesz na razie tylko w Bombe Box – zobacz przekrój tego, co pięknego ma dla nas Bombe!