Palarnia | Good Coffee |
Cena | 49.0 zł |
Ilość | 250 g |
Kraj pochodzenia | Boliwia |
Region | El Arcangel, Carnavi |
Wysokość | 1550 m |
Odmiana | Caturra |
Metoda obróbki | Naturalna |
Nuty smakowe | Cytrusy |
Dostępność | Niedostępna, ostanio widziana 22 grudnia 2022 |
Nasza pierwsza kawa z Boliwi! Wybraliśmy ziarna odmiany Caturra z obróbki naturalnej z farmy należącej do rodziny Rodriguez z boliwijskiego Carnavi. Smakowo jest bardzo ciekawa i złożona: obok czerwonych owoców - głównie malin, truskawek i wiśni - można w niej wyczuć także sporo cytrusów, a wszystko "skąpane" w musującym winie. Jest więc sporo słodyczy, sporo owocowej kwasowości i nuty alkoholowe. Rodzina Rodriguez zajmuje się kawą od 1986 roku. Zaczęli od wydzierzawienia stacji obróbki, w której przetwarzali owoce kawowca skupowane od miejscowych rolników. W 2001 mieli już własną stację w Caranavi, a wkrótce potem drugą w la Paz, skąd tylko krok dzielił ich od zajęcia się także eksportem ziaren. Potem kupili ziemię i postanowili zabrać się za uprawę arabiki. Dziś mają 8 pól w Carnavi i 5 w regionie Samaipata, a w szczycie zbiorów zatrudniają nawet 300 pracowników, w tym agronomów z różnych krajów, z którymi pracują co roku. Rodzina bardzo dużo eksperymentuje z obróbką owoców i inwestuje w badania agronomiczne - podczas ostatnich zbiorów współpracowali z argentyńskim enologiem, który zajmował się obróbką i próbował w niej różnych zastosowań drożdży winiarskich. W 2019 r. zdobyli nagrodę przyznawaną przez Speciality Coffee Association w kategorii "najlepszy zrównoważony model biznesowy". Nasza kawa była obrabiana metodą naturalną, a więc po zebraniu i standardowym przebieraniu i oczyszczeniu, owoce były przez tydzień suszone na specjalnych platformach. Jednak ze względu na klimat i wysoką wilgotność powietrza, po tygodniu przeniesiono je do mechanicznej suszarni, gdzie zadbano o oświetlenie imitujące pory dnia i nocy, tak, by zachować warunki jak najbardziej zbliżone do tych pożądanych naturalnie. Kiedy owoce osiągnęły odpowiednio niską wilgotność zostały spakowane i wysyłane do La Paz. Tam po usunięciu suszu przygotowano je do eksportu - ich droga do Europy była naprawdę długa, trafiły do nas aż przez port Arica w Chile! Bolivia ma bardzo ciekawą kawową historię. Jeszcze 20 lat temu eksportowała niemal 100 tys. worków kawy rocznie by zejść do ledwie 20 tys.w 2018 roku. I tylko niewielka ilość tej kawy była jakości speciality. Skąd ten spadek? Przyczyn było wiele, ale najważniejszą był tzw. leaf rust - choroba, która dotknęła olbrzymie połacie upraw. Straty tym spowodowane i decyzje rządu, by kawę zastąpić koką, sprawiły, że wielu rolników zaczęło ją sadzić. Zreszą warto wiedzieć, że koka jest w uprawie o wiele bardziej opłacalna, zbiory można powtarzać nawet 5 razy w roku - dzięki temu rolnicy mają stały zarobek. Dodatkowo większość kawowych upraw w Boliwii to uprawy organiczne. Dla większości rolników oznacza to zero ingerencji w to jak krzewy rosną i co się z nimi dzieje, przez co sporo pól wygląda bardziej jak dziki las, a krzewy pozbawione słońca, nawożenia i koniecznych zabiegów mają niewiele liści i owoców. To też był jeden z czynników powodujących spadek produkcji i jakości. Caranavi - uznawane za lokalną stolicę kawy - leży w bujnych, tropikalnych lasach regionu Yungas. To właśnie tędy biegnie słynna Droga Śmierci łącząca Andy z nizinami Amazonii, opadająca na długości 64 kilometrów o blisko 3,5 tysiąca metrów! Więcej o tej - uznawanej za najbardziej niebezpieczną drogę świata - przeczytacie w . Polecamy! UWAGA, ze wględu na niewielkie ilości tej kawy musieliśmy się zdecydować na jeden sposób wypalania. Kupicie ją wypaloną jasno, do metod alternatywnych.